"Świeta w Hollywood"
Kochani dopiero teraz znalazłam chwilkę aby napisać na stronce do Was. Obiecałam wcześniej, ze opowiem Wam jak wpadłam na pomysł przeniesienia się do USA na pewien czas i jakie wiążę nadzieje i plany z tym pobytem. Ale najpierw o Świętach...
Musiało to naprawdę nieźle wyglądać, jak razem z Michałem i Jasiem szliśmy skapani w słońcu "palmową" ulicą (ok. 20 st. C) z choinka pod pacha.
Mieszkamy w samym sercu Hollywood, tuż przy słynnej Alei Gwiazd, na której cały czas jest niesamowity gwar. Mieszanka ras i kultur. Święta wyglądają tu dla nas bardzo ekscentrycznie. Amerykanie robią po prostu na nich niezły biznes.
Ale udało nam się znaleźć punkt ze sprzedażą choinek. Choinka jest najpiękniejszym elementem naszego mieszkania. Wynajęliśmy je zupełnie puste i kupiliśmy najprostsze z możliwych meble - tylko podstawowy zestaw - materac, kanapa i stół z krzesłami. I tak bardziej się to opłacało niż noclegi przez trzy miesiące w hotelu. No cóż, jak na życie studenckie to i tak nieźle!
Jest z nami przyjaciółka naszej rodziny, która pomaga nam w opiece nad Jasiem. Była też mi bardzo pomocna w kulinarnych wyczynach świątecznych. - I tu już było bardzo po polsku - OBŻARSTWO!!! Nawet całkiem nieźle wyszły nam niektóre potrawy. Moja babcia może czuć się zagrożona, bo szarlotka według jej przepisu wyszła mi wspaniale.
W Wigilie wszyscy myślami byliśmy w domu. Brakowało nam rodziny ale zrobiliśmy wszystko by poczuć głębię Bożego Narodzenia - opłatek, modlitwa. pasterka...Do Jasia przyszedł Święty Mikołaj i zgubił nawet czapkę jak wyskakiwał z okna. Prezenty, które otrzymał nasz synek spowodowały, ze mogliśmy spokojnie biesiadować a on z wypiekami na policzkach zajmował się zabawa.
Pasterka była urocza. W dwóch językach - po angielsku i po hiszpańsku. Ksiądz jest tu showmanem ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Jest na luzie. Prosto i mądrze mówi, jest bliski ludziom. W kościele można się głośno śmiać i bić brawo... Trochę inny klimat niż u nas ale przyjemny. Podczas mszy wysłuchaliśmy radosnych kolęd w wykonaniu wspaniałego chóru z bardzo profesjonalnym akompaniamentem pianisty.
Mam nadzieję, ze w Waszych domach w te Święta nie zabrakło uroczystych chwil. Często o Was myślę! Otrzymałam tak wiele listów i maili z życzeniami... Dziękuję za cieplutkie słowa!
Wam tez życzę aby minione Święta pozostawiły wspaniale wspomnienia i żeby Jezus narodził się w Was na nowo, obdarowując Swymi łaskami. Na cały Nowy Rok - NAJLEPSZEGO! Natalia
P.S. Niebawem skrobnę do Was więcej o moich wrażeniach z pobytu w Los Angeles i o uczelni Musicians Institute, która od przyszłego roku będzie intensywnie wypełniała mój czas. Już teraz możecie odwiedzić jej stronę: www.mi.edu
Musiało to naprawdę nieźle wyglądać, jak razem z Michałem i Jasiem szliśmy skapani w słońcu "palmową" ulicą (ok. 20 st. C) z choinka pod pacha.
Mieszkamy w samym sercu Hollywood, tuż przy słynnej Alei Gwiazd, na której cały czas jest niesamowity gwar. Mieszanka ras i kultur. Święta wyglądają tu dla nas bardzo ekscentrycznie. Amerykanie robią po prostu na nich niezły biznes.
Ale udało nam się znaleźć punkt ze sprzedażą choinek. Choinka jest najpiękniejszym elementem naszego mieszkania. Wynajęliśmy je zupełnie puste i kupiliśmy najprostsze z możliwych meble - tylko podstawowy zestaw - materac, kanapa i stół z krzesłami. I tak bardziej się to opłacało niż noclegi przez trzy miesiące w hotelu. No cóż, jak na życie studenckie to i tak nieźle!
Jest z nami przyjaciółka naszej rodziny, która pomaga nam w opiece nad Jasiem. Była też mi bardzo pomocna w kulinarnych wyczynach świątecznych. - I tu już było bardzo po polsku - OBŻARSTWO!!! Nawet całkiem nieźle wyszły nam niektóre potrawy. Moja babcia może czuć się zagrożona, bo szarlotka według jej przepisu wyszła mi wspaniale.
W Wigilie wszyscy myślami byliśmy w domu. Brakowało nam rodziny ale zrobiliśmy wszystko by poczuć głębię Bożego Narodzenia - opłatek, modlitwa. pasterka...Do Jasia przyszedł Święty Mikołaj i zgubił nawet czapkę jak wyskakiwał z okna. Prezenty, które otrzymał nasz synek spowodowały, ze mogliśmy spokojnie biesiadować a on z wypiekami na policzkach zajmował się zabawa.
Pasterka była urocza. W dwóch językach - po angielsku i po hiszpańsku. Ksiądz jest tu showmanem ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Jest na luzie. Prosto i mądrze mówi, jest bliski ludziom. W kościele można się głośno śmiać i bić brawo... Trochę inny klimat niż u nas ale przyjemny. Podczas mszy wysłuchaliśmy radosnych kolęd w wykonaniu wspaniałego chóru z bardzo profesjonalnym akompaniamentem pianisty.
Mam nadzieję, ze w Waszych domach w te Święta nie zabrakło uroczystych chwil. Często o Was myślę! Otrzymałam tak wiele listów i maili z życzeniami... Dziękuję za cieplutkie słowa!
Wam tez życzę aby minione Święta pozostawiły wspaniale wspomnienia i żeby Jezus narodził się w Was na nowo, obdarowując Swymi łaskami. Na cały Nowy Rok - NAJLEPSZEGO! Natalia
P.S. Niebawem skrobnę do Was więcej o moich wrażeniach z pobytu w Los Angeles i o uczelni Musicians Institute, która od przyszłego roku będzie intensywnie wypełniała mój czas. Już teraz możecie odwiedzić jej stronę: www.mi.edu